Stópki po całym dniu
Jak tam, stęskniliście się? Bo Ja troszkę tak... Może zbyt emocjonalnie podeszłam do sprawy, a może potrzebowałam się oderwać na jakiś czas od spraw dominująco-stópkowych.
U Mnie zmiany. Ciągle zamierzam wyjechać za granicę, ale na razie zaczęłam pracę w sklepie z roślinami u znajomego. Nie jest jakoś specjalnie ciężka, najgorsza jest nuda, gdy nie ma klientów... Dziś tak było. Zasypiałam ze znudzenia. Boże, błagam Cię, spraw, by jutro był ruch i nie było nudy! Ale chociaż pogoda jest ostatnio przepiękna. Poza tym mam hopla na punkcie roślin, więc ta praca to czysta przyjemność i do tego jeszcze ciągle mam styczność z innymi roślinnymi wariatami. Ciągle opowiadamy sobie różne historie ogródkowe. I jeszcze przedwczoraj pękły pierwsze pąki Mojego pięknego różanecznika, wyłonił się cudowny różowy kolor i tylko czekam na pełnię kwitnienia. Zaraz też zacznie kwitnąć drugi różanecznik, o fioletowych kwiatach.
O roślinkach mogłabym pisać i pisać. I jeszcze o ptakach - teraz śpiewają słowiki, słyszę je, gdy otworzę okno Mojej sypialni. Kocham słowiki. W Grajewie, gdzie się wychowałam, miałam słowiki co roku praktycznie za ogrodzeniem.
W Grajewie właśnie ostatnio spędziłam dwa tygodnie, sprzątając oraz remontując. Nie było lekko, bo na działce zawsze jest coś do zrobienia. Pedicuru nie robiłam sobie od tak dawna, że naprawdę nie pamiętam kiedy ostatnio Moje paznokcie u stópek były w tak fatalnym stanie i tak długie. Ale to się da zrobić, tylko muszę mieć trochę czasu.
Zmierzam właściwie do tego, że Moje cudowne stópki potrzebują uwagi jak nigdy. Spędzam 9 godzin w pracy dużo chodząc, w cieple, w trampkach. Stópki szybko robią się gorące i zaczynają się mocno pocić. Po powrocie do domu (rowerem!) dosłownie czuję, że mam wilgotne skarpetki. Po ciężkiej pracy w Grajewie i tygodniu pracy w sklepie stópki są niesamowicie zmęczone. Wręcz błagają o relaks. To jest jakaś potworna ironia, że z tych setek fetyszystów błagających o stópki "po całym dniu" nie ma nikogo, kto by się nimi zajął. Ale z daniny nie zrezygnuję.
Poza tym chcę sprzedać Moje czarne trampki. Znacie je, fapujecie sobie do filmu z Lublina na którym je zdejmuję. Trampkom popękały podeszwy, wchodzi w nie woda i muszę się ich pozbyć. Są bardzo aromatyczne, poza tym gwarantuję, że przed wysyłką jeszcze w nich pochodzę. Cena to 100 zł, ale w przypadku, gdy będzie kilku chętnych, przyjmę najwyższą ofertę. Kapcie, które próbowałam sprzedać na Allegro, też nie znalazły nabywcy, więc ciągle są u Mnie. Również 100 zł.
U Mnie zmiany. Ciągle zamierzam wyjechać za granicę, ale na razie zaczęłam pracę w sklepie z roślinami u znajomego. Nie jest jakoś specjalnie ciężka, najgorsza jest nuda, gdy nie ma klientów... Dziś tak było. Zasypiałam ze znudzenia. Boże, błagam Cię, spraw, by jutro był ruch i nie było nudy! Ale chociaż pogoda jest ostatnio przepiękna. Poza tym mam hopla na punkcie roślin, więc ta praca to czysta przyjemność i do tego jeszcze ciągle mam styczność z innymi roślinnymi wariatami. Ciągle opowiadamy sobie różne historie ogródkowe. I jeszcze przedwczoraj pękły pierwsze pąki Mojego pięknego różanecznika, wyłonił się cudowny różowy kolor i tylko czekam na pełnię kwitnienia. Zaraz też zacznie kwitnąć drugi różanecznik, o fioletowych kwiatach.
O roślinkach mogłabym pisać i pisać. I jeszcze o ptakach - teraz śpiewają słowiki, słyszę je, gdy otworzę okno Mojej sypialni. Kocham słowiki. W Grajewie, gdzie się wychowałam, miałam słowiki co roku praktycznie za ogrodzeniem.
W Grajewie właśnie ostatnio spędziłam dwa tygodnie, sprzątając oraz remontując. Nie było lekko, bo na działce zawsze jest coś do zrobienia. Pedicuru nie robiłam sobie od tak dawna, że naprawdę nie pamiętam kiedy ostatnio Moje paznokcie u stópek były w tak fatalnym stanie i tak długie. Ale to się da zrobić, tylko muszę mieć trochę czasu.
Zmierzam właściwie do tego, że Moje cudowne stópki potrzebują uwagi jak nigdy. Spędzam 9 godzin w pracy dużo chodząc, w cieple, w trampkach. Stópki szybko robią się gorące i zaczynają się mocno pocić. Po powrocie do domu (rowerem!) dosłownie czuję, że mam wilgotne skarpetki. Po ciężkiej pracy w Grajewie i tygodniu pracy w sklepie stópki są niesamowicie zmęczone. Wręcz błagają o relaks. To jest jakaś potworna ironia, że z tych setek fetyszystów błagających o stópki "po całym dniu" nie ma nikogo, kto by się nimi zajął. Ale z daniny nie zrezygnuję.
Poza tym chcę sprzedać Moje czarne trampki. Znacie je, fapujecie sobie do filmu z Lublina na którym je zdejmuję. Trampkom popękały podeszwy, wchodzi w nie woda i muszę się ich pozbyć. Są bardzo aromatyczne, poza tym gwarantuję, że przed wysyłką jeszcze w nich pochodzę. Cena to 100 zł, ale w przypadku, gdy będzie kilku chętnych, przyjmę najwyższą ofertę. Kapcie, które próbowałam sprzedać na Allegro, też nie znalazły nabywcy, więc ciągle są u Mnie. Również 100 zł.
Może i zostanę odebrany jako kolejna gołosłowna osoba, ale gdybyś tylko Bogini mieszkała bliżej Pomorza, to zniknął by problem z brakiem adoracji ..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !:)
Niezwykle miło jest móc dowiedzieć się, jak się Bogini miewa. Cieszę się, że powróciła Pani na blog, chociaż na chwilkę i uraczyła uległych swoją nieziemską obecnością. Liczę i wierzę w to, że Pani przecudowne stópki, które obecnie błagają o ogrom troski, relaksu i miłości niebawem to dostaną, także ze strony wielbicieli z daleka, którzy wyruszą z pielgrzymką do Ziemi Świętej - pod Pani przecudowne, najwspanialsze, najznamienitsze stópki. Oczywiście jeżeli nie wyklucza Bogini możliwości spotkania się z kimś z daleka, co jednak zastrzegła Pani w ostatnim, marcowym wpisie.
OdpowiedzUsuńUniżenie pozdrawiam i czekam na więcej postów :)
Sz.