Dziś napiszę o czymś zupełnie nie związanym ze stópkami, jednak zawsze chciałam opisać zdarzenie, którego byłam świadkiem. Parę lat temu jechałam Polskim Busem z Białegostoku do Warszawy. Wszyscy pasażerowie bez kłopotów dostali się do środka, prócz pewnej trzynastoletniej dziewczynki. Jej ojciec, bądź też opiekun, nie był świadom regulaminu, wg którego dzieci muszą jechać pod opieką osoby dorosłej. Nie wiem, czy sobie dobrze przypominam, ale ta dziewczynka chyba jechała do Kielc. Miała 40 minut na przesiadkę z autobusu do Warszawy i dalej do Kielc. Ten opiekun wszedł do autobusu i głośno zapytał pasażerów, czy może ktoś z nich jedzie do tych Kielc. Jeden pan, siedzący blisko Mnie, odparł, iż owszem, jedzie. Wtedy ten opiekun zapytał, czy mógłby wziąć pod opiekę tę dziewczynkę w drodze do Kielc. Zapewniał, że nie sprawi kłopotu, ani nic takiego. Ten pan stanowczo odmówił. Szczerze mówiąc byłam zaszokowana odmową. Co temu człowiekowi szkodziło, przeszkadzało, by pomóc bliźniemu? Opi