:-(
Ostatnio prześladuje Mnie pech. Wczoraj najpierw się okazało, że pięciomiesięczny kotek, którego znalazłam, jakimś cudem zniknął z balkonu. Był widziany później przez sąsiada na dworze, niestety ostatni raz... Do tej pory go nie ma :-( Potem zgubiłam ważną rzecz, gdy jechałam rowerem. A dziś miałam wypadek rowerowy, gdy wracałam do domu. Z Mojej winy, bo zrobiłam głupi manewr. Bardzo się poobijałam. Nawet byłam w szpitalu, aby obejrzał Mnie lekarz. Na szczęście niczego nie złamałam. Leżę teraz w łóżku z uniesioną lewą nogą, obłożoną mrożoną natką pietruszki. Jutro wyjdą mega siniaki. Zrobię zdjęcia, gdy będą w stanie największego rozkwitu i wam pokażę. Rower też się uszkodził. Na razie nie wiem jak poważnie. Och, jak cudownie byłoby mieć teraz sługę, który by biegał po kolejne porcje mrożonej pietruszki, przynosił Mi herbatkę i masował stópki w wolnej chwili... Ale nie mam :-(((
Cóż za pechowy dzień, czasami wszystko jest pod górkę. Jakże ja bym pragnął teraz być przy Pani, usługiwać, wymieniać okłady i masować stópki. Życie jest brutalne. Mam nadzieję, że siniaki nie będą duże i obolałe nóżki Pani szybko wrócą do pełnej sprawności.
OdpowiedzUsuń