Dlaczego Bóg nie zrobi czegoś, by uratować świat?

Bóg zrobił bardzo wiele, by uczynić ludzi szczęśliwymi. Jednak należy pamiętać, że dał im wolną wolę. Bóg nie jest osobą materialną w naszym rozumieniu – jest duchem. Dlatego nie wyciągnie jakiejś magicznej ręki z nieba, by naprawić nasz zepsuty świat. Bóg działa w inny sposób - Jego narzędziem działania są ludzie. To właśnie my oddziałujemy na świat i zmieniamy go. Bóg dał nam jasne instrukcje, które są zawarte w Dekalogu. I choć wszystkie są ważne, to chciałabym się skupić na kilku:

-  nie zabijaj
-  nie cudzołóż
-  nie kradnij
-  nie kłam


To są jedynie cztery z dziesięciu warunków, które dał nam Bóg, byśmy byli szczęśliwi. Wystarczy rozpatrzyć sytuację, gdy wszyscy na Ziemi przestrzegają tych czterech Przykazań. Czy to nie byłby Raj? Poza tym Bóg posłał nam ducha znanego jako Jezus Chrystus. On opowiadał o przykazaniu miłości. Więc wyobraźmy sobie jakby to było, gdyby ludzie posłuchali się Boga i zwyczajnie zaczęli kochać się wzajemnie i wypełniać Przykazania. Totalny Raj. Więc Bóg zrobił bardzo wiele, by uratować nasz świat. 

To człowiek nie chce go uratować. Macie do kogoś pretensje? Spójrzcie w lustro. 

Komentarze

  1. Świat nigdy nie będzie idealny. A co do Boga -> https://www.youtube.com/watch?v=EPEnY55fR00

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie jest temat adekwatny na tematykę o bdsm. Po drugie, trzeba zacząć od siebie\bo i Pani ma coś na sumieniu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze, ten film nie ma nic wspólnego z tamatem, który poruszyłam. Po drugie, to MÓJ blog i piszę tu co chcę. Po trzecie, nigdy nie twierdziłam, że jestem idealna, a po czwarte, nie tobie Mnie oceniać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe czy będzie pani taka mocna kiedy zmierzymy się w zapasach w kisielu :) da mi pani lanie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Od ponad 20 lat wiadomo, że nie istnieje wolna wola (co przepisuje pojęcie grzechu na nowo, a raczej bezpowrotnie obala zasadność tego pojęcia). Dodatkowo, dochodzi dylemat determinizmu.

    Na zajęciach z historii uczy się mitologii greckiej, za kilka dekad będziemy uczyli się również o mitologii chrześcijańskiej. Polecam też stronę bibviz.com. Argumenty są przytłaczające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę o twarde dowody na to, że wolna wola nie istnieje. Przesyłasz tu mnóstwo różnych linków, ale nie zastanawiasz się nad ich treścią. W filmie, o którym wspominasz, jest powiedziane, że Horus urodził się 25 grudnia, z dziewicy, a jego pzryjście na świat obwieściła jasna gwiazda. Wystarczy wklepać hasło "Horus" w Wikipedię i całą tą mżonkę szlag trafia. Jesteś ofiarą nowej religii zwanej materializmem i dokładnie tak samo jako inni dewoci bez refleksji połykasz wszystko, co zdaje się podtrzymywać twe złudzenia.

      Usuń
    2. Nauka tym różni się od opinii, że opiera się na faktach, a nie przekonaniach. Podawanie wzmianki o wymyślonym bogu egipskim jest, w tym świetle, od czapy. Informacje, które przywołujemy mają już parę dekad, warto aktualizować czasem wiedzę (lub w ogóle jej poszukiwać). Pomijając już nawet tak podstawowe informacje, że świadome "ja" to zaledwie aktywność neuronalno-synaptyczna mózgu, nieposiadająca konstruktu podmiotowego, a jedynie proces, stanowiący reprezentację takowego. Negowanie mitu wolnej woli ma obecnie taki sens, jak negowanie efektu cieplarnianego.

      https://mitpress.mit.edu/books/illusion-conscious-will
      https://en.wikipedia.org/wiki/Neuroscience_of_free_will
      https://www.youtube.com/watch?v=PemrBKRJ0BQ
      https://www.youtube.com/user/neurofilozofiapl

      "Man can do what he wants, but he cannot will what he wills." - jak pisał klasyk.

      PS. Jestem przekonany, że gdyby rzeczywiście i autentycznie poszukiwała pani tych informacji, dawno by je pani znalazła. Nie ma niczego złego w reagowaniu oporem - selektywność przyjmowania danych to przecież kolejny, naturalny proces służący zachowywaniu integralności jednostkowego systemu poznawczego i jednocześnie jeden z podstawowych mechanizmów tegoż broniących.

      PPS. Kościół katolicki całkiem niedawno uznał ewolucję. Czekamy teraz na kilka dekad zaległości w temacie neuronauk, a więc - pośrednio - i wolną wolę.

      Usuń
    3. Tak się składa, że szukałam i znalazłam. Masz bardzo niepełne wiadomości na temat odkryć naukowych. Już w połowie XIX wieku doświadczalnie wykazano istnienie świata duchowego oraz istot duchowych go zamieszkujących. Zaprzecza to całkowicie twojej teorii o aktywności neuralno-synaptatycznej mózgu, która, podkreślam, jest jedynie teorią. Wykazano doświadczalnie zdolność do przetrwania śmierci tego, co nazwiemy źródłem inteligencji człowieka - duszy. Wbrew temu, co piszesz, wielu naukowców skłania się ku poglądowi o istnieniu "czegoś więcej" niż tylko materii, a potwierdzenie tego przynosi nam nauka o fizyce kwantowej.

      Zanim w swej ignorancji wyśmiejesz Moje doniesienia, sięgnij może nie po link w necie, ale po jedną z książek naukowych dostępnych w tej księgarni: http://www.rivail.pl/index.php/sklep/badania-naukowe Na początek polecam "Mediumizm" pana Butlerowa, książkę łatwą w odbiorze.

      Co zaś do ewolucji - ależ oczywiście, że istnieje. Stworzył ją Bóg.

      Usuń
    4. Trudno o merytoryczne wnioski, gdy przywołuje pani niemerytoryczny język. Zapraszam do zapoznania się z rożnicą pomiędzy teorią (w rozumieniu naukowym, nie potocznym), a hipotezą. :-)

      PS. W zjawiskach, które pani przywołuje, warto by zastosować odpowiednią metodologię. Nadawanie rzeczom postrzeganym atrybutu istniejących, było podstawowym błędem 100% badań na temat życia pozagrobowego i teoriom sugerującym istnienie duszy jako katalizatora percepcji (czy duszy jako takiej). Bardzo dobre pytanie stawiano zwolennikom hipotezy duszy, mianowicie - w którym momencie ewolucji człowieka od momentu formy pochodnej cukru do homo sapiens wszedł w posiadanie duszy? Temat bardzo dobrze obrazują też badania neurologiczne osób z uszkodzeniami mózgu (fizycznymi) lub chorobami psychicznymi (będącymi zasadniczo dysfunkcjami na poziomie nieosiągania equilibrium biochemicznego mózgu lub problemem z przewodnictwem neuronalnym na poziomie synaptycznym), w których jasno udokumentowany jest brak jakiejkolwiek "nadplanowej" percepcji poza aktywnością neuronalną mózgu. Wytłumaczenia "kontrobozu", że choroba lub uszkodzenia nadpisują "doświadczenia" duszy, niestety, leżą w gruzach niedoprecyzowań pojęciowych i zerowej ilości podstaw dla traktowania tego konceptu na poziomie nawet hipotezy, pomijając zerowe narzędzia mierzalności.

      PPS. Proponowałbym też weryfikować źródła pod kątem bezstronności. Proponowana przez panią lektura ma taki sens merytoryczny, jak EVP, albo badania islamskich biologów "udowadniających" śmiertelną szkodliwość spożywania wieprzowiny. :-)

      Usuń
    5. Widzę, że ta dyskusja nie ma sensu. Z góry założyłeś, że nie przyjęto żadnej metodologii, badania były stronnicze, a lektura nie ma sensu merytorycznego. Nie da się prowadzić dyskusji z kimś, kto w swej ignorancji ma się za osobę wszystkowiedzącą.

      PS. WHO orzekło, po wieloletnich badaniach, że czerwone mięso jest karcerogenne.

      Usuń
    6. Acha, zapomniałam odpowiedzieć na pytanie: w którym momencie ewolucji człowieka od momentu formy pochodnej cukru do homo sapiens wszedł w posiadanie duszy?

      Pytanie jest błędnie postawione, gdyż sugeruje, że na jakimś etapie ewolucji człowiek nie posiadał duszy. Wszystkie istoty ożywione posiadają duszę, która również podlega ewolucji. Postać materialna, w jaką się wciela, odpowiada poziomowi jej rozwoju. Tak więc to nie homo sapiens wszedł w posiadanie duszy, ale dusza weszła w posiadanie ciała homo sapiens.

      Usuń
    7. Pytanie było retoryczne, natomiast jak najbardziej postawione prawidłowo. Na drodze ewolucji, "człowiek" nie od zawsze był człowiekiem (homo sapiens). Oddzielanie kreską, czy przymiot duszy należał do wyżej wspomnianego, czy również do formy organizmów prostych lub ewolucyjnie pośrednich (np. homo habilis) jest nieco groteskowe - jako że hipotetyczną "duszę" albo posiadamy, albo nie, natomiast proces ewolucji ma charakter podłużny.

      Przywołane zagadnienie "ewolucji duszy" w każdej żyjącej istocie (warto nadmienić również rośliny) jest typowe dla prareligii wschodnich, a nie chrześcijaństwa. Dlatego pojawia się pewna trudność - chrześcijańskie pojęcie np. grzechu, wewnątrz tego założenia, dość zabawnie rezonuje z winą wspomnianych istot - kota, bakterii, czy rosiczki zabijającej muchę - ponieważ "wina" ma odniesienie do moralności, a więc przymiotu gatunków naczelnych, a nie wszystkich. Można zaryzykować twierdzenie, że w ideologii chrześciajańskiej (przyjmując owo sprzeczne z nią posiadanie duszy przez każdy organizm), istoty niezdolne do oceny moralnej byłyby w sytuacji bardziej uprzywilejowanej, aniżeli "biblijny człowiek panujący nad nimi", ponieważ nie spoczywa na nich ciężar nakazów i odpowiedzialności. Pomińmy nawet fakt, że posiadanie "duszy" przez istoty niezdolne do skorzystania z jej przymiotów, czy nieposiadających pojęcia "boga", mija się z biblijnym celem posiadania tejże duszy. I nosi znamiona absurdu (lub łagodniej - niekompatybilności teologicznej). Oczywiście, to ćwiczenie logiczne nie ma sensu pragmatycznego - nadawanie przymiotu "duszy" materii biologicznej ma genezę religijną, a nie naukową. Nie występują racjonalne podstawy, by przyjmować istnienie duszy za zasadne - natomiast są udokumentowane dane obrazujące sposób funkcjonowania praczłowieka, wyjaśniające jego potrzebę posiadania dodatkowego przedstawiciela alfa - "nad-alfy", tu: boga - w obliczu ówcześnie nierozumianych przez siebie zjawisk, jak np. pożarów, chorób/plag, czy nieurodzaju plonów. Prześledzenie "zapotrzebowania" gatunku ludzkiego na "boga" bardzo wyraziście obrazuje, jak odwrotna jest zależność, pomiędzy rozwojem technologiczno-informacyjnym, a koniecznością przypisywania rzeczy niewyjaśnionych "bogu", czy ogólniej - absolutowi. Wyjaśnia również, dlaczego pojęcie "boga" nie występuje u pozostałych zwierząt).

      PS. Interpretacja danych WHO, którą pani przywołała, jest popularna wśród środowisk ideologicznie wegańskich/wegetariańskich. Domyślam się, że stamtąd pochodzi. Jest to przykład mylenia korelacji z S-R i jednocześnie klasyczny argument straw-man. Wzmożone ryzyko dotyczy bowiem produktów ubocznych obróbki termicznej mięsa czerwonego, a nie mięsa jako takiego (które notabene jest niezastępowalnym składnikiem diety ludzkiej, zwłaszcza organizmów młodych). Ponadto, zagrożenie dotyczy jednostek stosujących dietę niezróżnicowaną, najczęściej ograniczającą się do spożywania prawie wyłącznie mięsa i/lub spożywania go w ilościach dalece nadmiernych względem potrzeb organizmu (w takim wypadku, każda dieta niesie zagrożenia). Warto też wspomnieć o poziomie ryzyka statystycznie poniżej istotności α=0.05 - innymi słowy, większe jest prawdopodobieństwo śmierci z powodu zapalenia płuc, aniżeli śmierci w następstwie obsesyjno-kompulsywnego spożywania nieograniczonych ilości "przetapianych termicznie" steków, czy po prostu mięsa. :-)

      PPS. Argumenty ad hominem są raczej poniżej oczekiwań merytorycznych. Gdybym miał odpłacić pięknym za nadobne, wróciłbym do punktu, w którym neguje pani funkcjonowanie mózgu na poziomie neurosynaptycznym, zarzucając mi ignorancję. W świetle tego stwiedzenia, pozostaje tylko pogratulować pani światłości umysłu przekraczającej odkrycia neuronauki minionego ćwierć wieku. Zapewne z tego samego powodu to pani, a nie uczeni, dorabiają sobie na usługach erotycznych.

      Z uszanowaniem. :-)

      Usuń
    8. Ponownie odeślę Pana do wspomnianych publikacji naukowych, zanim się Pan znów publicznie ośmieszy.

      http://www.rivail.pl/index.php/sklep/badania-naukowe

      Usuń

    9. Bogini Róża13 stycznia 2017 13:33
      To, o czym piszę, zwyczajnie przekracza twoje możliwości pojmowania. Wybierasz więc drogę obrażania dyskutanta, bo tak łatwiej. A Ja byłabym ostatnią idiotką, gdybym nie wykorzystała tego, co kocham i do czego mam ewidentny talent, by sobie dorobić na waciki, tym bardziej, że wbrew twojemu życzeniu to NIE są usługi erotyczne. Skoro jednak tak uważasz i z nich korzystasz, to tylko świadczy to tobie. Twoje dalsze wypociny będą kasowane.

      Usuń
  6. Mała refleksja:
    http://s24.postimg.org/yv7nfyvhx/a_RKMPB2_460s.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest prawo LUDZKIE, nie Boskie. Wygodnie jest te bzdury przekuwać na własny oręż, co?

      Usuń
    2. To nie są bzdury. Biblia ginie od własnego oręża, jakim jest ona sama. Pomijam, że zamieszczanie takich wpisów na stronie o (pośrednio) seksie i BDSM to szczyt hipokryzji.

      Usuń
    3. Takie opinie piszą ludzie, którzy nie rozumieją jaki zbiorem jest Biblia. Poza tym nie widzę żadnej hipokryzji. Seksu nie uprawiam, przemocy nie stosuję. Czasem tylko poudaję, by sprawić komuś przyjemność z miłości do bliźniego. :-)

      Usuń
    4. Lub, jak na złość, ludzie, którzy spędzili z nią więcej czasu, niż zbór ortodoksyjnego kółka z pierwszej ławki i zadając na ten temat więcej pytań, niż wyżej wymienieni przez pięć pokoleń wstecz razem wzięci. Nie jest moim zamiarem kompromitować panią na pani własnej stronie, ale jeżeli zamieszczanie treści mających ewidentny wydźwięk seksualny, w tym świadomość, że odwiedzający masturbują się do niej (o czym sama wspomina pani w jednym z wpisów), nie jest naruszeniem doktryn chrześcijańskich (lub samego KKK), to mamy sporo do nadrobienia nie tylko z neuronauki, ale również teologii. :-)

      Proszę też mnie źle nie zrozumieć - nie przeszkadza mi to szanować panią za szczerze poświęcony czas, trud i zaangażowanie, natomiast jeżeli już poruszamy się wewnątrz przywołanych przez panią pojęć, nie byłoby intelektualnie uczciwe nie napisać tego, co powyżej (i poniżej).

      Usuń
    5. Nie przypominam sobie, by Jezus Chrystus krytykował masturbację... A to właśnie z Jego nauk bierze się Chrześcijanizm. Z całą stanowczością twierdzę, że mało kto zdaje sobie sprawę z tego czym w rzeczywistości jest Biblia, a właściwie Stary Testament. Tekstów pochodzących od Boga lub Jego posłańców jest tam w zasadzie niewiele. Za to mnóstwo jest przeróżnych wierzeń, ludzkich praw i przekazów od ... "Szatana" :-) Totalny kogiel-mogiel, który słusznie osoby potrafiące myśleć i zadawać pytania wprawia w odrazę.

      Usuń
    6. Do dyskusji bynajmniej nie zachęcam osób bez przygotowania lekturowego. Niemniej, podstawowym problemem Biblii jest mętność interpretacji - uznawana za absolutnie dosłowną, gdy jest to wygodne, a wyłącznie za "przypowieść" wymagającą dalszej (notabene - subiektywnej) intepretacji, gdy jakiś jej fragment jest niewygodny lub zaprzecza innemu. Oczywiście, osobnym zagadnieniem jest pytanie - dlaczego Biblia, a nie Koran, Sutry, Drui, czy pisma święte innych istniejących wyznań. Jak zawsze, tak i tu, nasza przynależność religijno-światopoglądowa wynika w głównej mierze z długości i szerokości geograficznej, na jakiej się urodziliśmy. :-)

      Usuń
    7. Właśnie, Mnie również irytuje takie rozumienie Biblii. Uważam, że jest to ważny zbiór przekazów, niestety, zwykle mylnie interpretowany. Jednak z drugiej strony do zrozumienia Biblii jest potrzebny klucz, ciężko więc winić osoby, które go nie posiadły o złe rozumienie Biblii lub jej wręcz odrzucenie.

      Usuń
    8. Jeżeli do zrozumienia treści potrzebna jest interpretacja, to albo wspomniana treść wymaga sprostowania i ujednolicenia ze strony autora (co z kolei zaprzecza zasadności istnienia tak wielu odłamów chrześcijaństwa, albo samego autora - "boga"), albo nie jest to interpretacja treści, lecz nadawanie subiektywnych znaczeń na drodze konfabulacji.

      Usuń
  7. trudno nie zgodzić się z powyższym. wszystkiego dobrego w nowym 2017.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chrystus nie był duchem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy jesteśmy duchami. Aktualnie wcielonymi. Nie posiadasz duszy, jesteś duszą. Posiadasz ciało.

      Usuń

Prześlij komentarz

Zanim zamieścisz komentarz, proszę zastanów się, czy kogoś nie obrazi.