Fragolone

Wczoraj wieczorem znienacka dostałam wiadomość od fragolone. Jest on Włochem, mieszkającym już od jakiegoś czasu w Warszawie. Angielskim posługuje się kiepsko, polskim praktycznie wcale. Nie rozumiem połowy z tego, co mówi. Fragolone w ostatniej chwili zorientował się, że jestem w stolicy. Miałam wolny wieczór, tak więc szybciutko się zebrał i po pół godzinie był już u Mnie. Jest on z tych fetyszystów stóp, którzy całują je tak, jakby uprawiali z nimi miłość. Dosłownie. Jest to niesłychanie przyjemne. I chociaż określa się jako osoba dominująca, to przede Mną pada na kolana, a w jego oczach widać całkowite oddanie się Mojej woli. Moje stopy są dla niego ósmym cudem świata, co im wyznaje naprzemiennie w trzech językach, zaś Mnie samą wprost wielbi.

Kiedyś bardzo Mi podpadł. Jego wina była niesłychana i ewidentna. Błagał Mnie bardzo długo o przebaczenie, a Ja nie chciałam o tym w  ogóle słyszeć. Jednak kropla drąży kamień... Po kilku miesiącach tych błagań zdecydowałam się dać mu szansę na odkupienie. Dostał ostry wycisk i jeszcze musiał złożyć dodatkową daninę. Najbardziej podobało Mi się, gdy zmusiłam go w ramach kary na wylizanie Moich brudnych butów, z czymś ohydnym na podeszwie. Tu trzeba podkreślić, że fragolone zdecydowanie nie należy do miłośników zlizywania brudu - właśnie jest wprost przeciwnie. Do końca życia nie zapomnę wyrazu jego twarzy, gdy lizał z obrzydzeniem te buty, jednocześnie zerkając na Mnie i sprawdzając, czy jestem z tego zadowolona. Byłam, a jak! :-D

Komentarze