Służba w Grajewie

Pojechałam do Grajewa w sobotę rano. Byłam tam umówiona z młodym pieskiem z Trójmieścia. Piesek odezwał się w odpowiedzi na Moje ogłoszenie zamieszczone na blogu i zgłosił się na służbę. Przyjęłam jego ofertę daniny i pozwoliłam mu się stawić. Przejechał setki kilometrów samochodem, by paść Mi do stóp. Okazał się cichy i posłuszny, ale inteligentny i potrafiący poprowadzić ciekawą rozmowę. W pracach domowych i ogrodowych okazał się kompletnym laikiem, musiałam go nauczyć wielu rzeczy. Nagrodą za poprawne wykonywanie zadań była możliwość wypieszczenia Moich stópek.

Piesek zaparkował samochód na parkingu nieopodal Mojego domu. Kazałam mu się od razu w samochodzie przebrać w ubranie robocze i stawić się do służby. Piesek posłusznie stawił się pod podany adres. Po krótkim przywitaniu wręczyłam mu widły oraz taczkę i kazałam całkowicie wypielić miejsce pod rabatę kwiatową, którą zaczynam robić. Nie było to łatwo, oj nie. Pomimo zmiennej pogody piesek zdjął z gorąca koszulkę, a jednak pocił się jak szczur. Ja sama zaczęłam pielić rabatę nieopodal. Pies miał obowiązek opróżniania Mego wiadra z zielskami. Długo nie byłam w Grajewie i wszystko strasznie porosło chwastami. Co jakiś czas musiałam go strofować, bo się wolno ruszał i niedokładnie pielił. Ze trzy razy kazałam mu poprawiać.  Pies był wykończony, było to po nim widać :-D Patrzyłam z sadystyczną satysfakcją jak się męczy i śmiałam się pod nosem. W pewnym momencie zrobiłam się głodna, zawołałam go więc i kazałam mu pojechać po kebaby dla obojga nas. Sama wyciągnęłam się na leżaczku na tarasie, zamknęłam oczy i relaksowałam się. Musiałam smsem pospieszyć sługę, bo coś się ociągał z tymi kebabami. Gdy w końcu wrócił, pozwoliłam mu spocząć na krześle na tarasie i trochę odsapnąć przy posiłku. Zrobiłam nam nawet herbatę. Trochę sobie przy tej okazji pogawędziliśmy.
Po przerwie kazałam słudze wracać do pracy. Pracował w tempie ślimaczym, ciągle go musiałam pospieszać. Sama poszłam wziąć prysznic i przebrać na wieczór. Gdy W KOŃCU skończył pielić rabatę, kazałam mu się umyć, przebrać i zameldować w salonie. Dopiero wtedy pies się ze Mną prawidłowo przywitał. Ucałował mocno obie dłonie (co uwielbiam), stópki w złotych sandałkach oraz wręczył daninę.  Kazałam mu też przyprowadzić samochód z parkingu na podjazd przy domu.  W tym czasie opracowałam listę zakupów. Pojechaliśmy na zakupy do Tesco. Pies cały drżał z niepokoju przed wspólnymi zakupami. Przerażała go dominacja publiczna. On pchał wózek, a Ja szłam z przodu i tylko mu pokazywałam palcem co ma wziąć, włożyć do torebki i potem do kosza. Następnie poszliśmy do stoiska samoobsługowego, gdzie musiał wszystko zeskanować, zważyć i w końcu zapłacić. Było fajnie, tylko deszcz padał i było trochę nieprzyjemnie.

Po powrocie nagrodziłam psu jego ciężką pracę i generalnie posłuszeństwo. Pozwoliłam mu obcałować Moją lewą stópkę odzianą w złoty sandałek na szpilce, a gdy już była cała pokryta pocałunkami, kazałam mu zdjąć bucik i wylizać dokładnie podeszwę. Pies raz się zapomniał i zaczął ssać paluszki, za co został skarcony. Gd w końcu podeszwa była cała wylizana pozwoliłam mu wziąć Moje boskie paluszki do ust. Ssał je z zapamiętaniem, lizał, kazałam mu gryźć Moje ulubione miejsca, masować.
Było już późno i sama byłam zmęczona. Kazałam psu iść spać. Dałam mu pościel do spania, ręcznik miał swój. Piwnica jest zagospodarowana pod małe, liche mieszkanko, z łazienką, aneksem kuchennym i sypialnią. Oczywiście jest tam też kotłownia, miejsce na opał do kominka, schowek na narzędzia ogrodowe oraz nieduży warsztat. Pies zszedł do piwnicy, a ja zamknęłam zejście do niej na klucz. Nie miał drogi ucieczki, nawet, gdyby chciał.

Na drugi dzień musiałam specjalnie zejść na dół i wypuścić psa z piwnicy. Nastawiłam sobie budzik na 8, ale jeszcze poleżałam w łóżeczku po wyłączeniu alarmu. Pies nie wytrzymał i przysłał Mi smsa życząc Mi miłego dnia. Och, w niedzielę sporo się wydarzyło. Najpierw przygotowałam kawę dla nas obojga, a potem wstawiłam płatki owsiane do namoczenia w mleku migdałowym. Następnie dałam psu ostro w kość, ledwo chodził biedak ze zmęczenia. Najpierw miał odkurzyć cały dom, a potem umyć wszystkie podłogi. Ja bym wszystko odkurzyła w pół godziny. Jemu to zajęło chyba co najmniej trzy. No ile można odkurzać? Jeszcze do tego tam jest mało mebli, więc jest łatwiej. Rozumiem, że był trochę zmęczony po wczorajszym, ale to już była przesada. Teraz zaczynam rozumieć praktyczne użycie bata. Może powinnam sobie jednak jakiś sprawić.

W końcu zarządziłam przerwę śniadaniową. Byłam strasznie głodna, a ten bęcwał nawet nie skończył jeszcze odkurzać. Nie znajduję upodobania w głodzeniu ludzi, kazałam więc psu usiąść przy Mnie do stołu i tam zjeść. I może w tym konkretnym przypadku to było dobre wyjście, bo pies był zmęczony, ale muszę zainwestować w ładne, profesjonalne miski dla psa. Wyraźnie widziałam oczyma wyobraźni swojego psa dwa metry ode Mnie, klęczącego na podłodze i jedzącego ze swoich misek, mogącego tylko marzyć o boskich stópkach w prawie swym zasięgu.

Potem kazałam psu wypieścić Moje stópki. Przyniósł balsam i dał popis umiejętności masowania stóp. Było baaaardzo przyjemnie. Ja pracowałam na komputerze, a pies klęczał przede Mną i sprawiał Mi przyjemność. Wtedy pies poprosił o jakieś kary cielesne, wymieniając policzkowanie. Jak wiecie, nie jestem typem sadystki. Jednak pokusa, by przekroczyć własne granice i bezczelnie kogoś wykorzystać, jest naprawdę duża, a Ja od jakiegoś czasu badam granice na ile sługa jest w stanie się zgodzić. Zaczęłam popychanie go w kierunku własnych barier. Gdy zobaczyłam pieska z Trójmiasta, wydał mi się idealny do ciężkiej tresury domowej. Taki typ maminsynka, co to niczego nie potrafi zrobić. Nawet posiłków w końcu nie zleciłam mu do zrobienia, bobym tam chyba z głodu umarła. Jak się później okazało, oficer wojskowy, siedzący za biurkiem, nie nawykły do ciężkiej pracy. Serio, kto by mu odpuścił? Gdy się nasyciłam pieszczotami, poszliśmy na dwór dokonać kilku pomiarów. W ogrodzie, gdy mierzyliśmy działkę metrówką, wykorzystałam moment, że pies klęczał na trawniku trzymając miarkę, zaś nogi miał rozsunięte… Miałam zignorować taki cel? Za pierwszym razem nie trafiłam dokładnie, bo też nienawykła do kopów w jaja jestem, ale za drugim razem trafiłam. Pies zwinął się w pół :-D Oczywiście musiał Mi podziękować – to wpoiłam mu jeszcze pierwszego dnia tresury. Podczas pomiarów zastanawiałam się nad prośbą psa. Nie ustaliliśmy tego wcześniej. I dziwna sprawa, bo pomyślałam, że to może być fajne związać go w domu i się zabawić jego kosztem.

W domu w Grajewie w ogóle inaczej się czuję, pewniej. Tam jest wszystko pod Moją kontrolą. Posiadanie sługi, który na wszystkie Moje rozkazy odpowiadał „Oczywiście”, było zupełnie naturalne. Muszę się jeszcze odpowiednio zorganizować pod tym kątem, nauczyć się trochę więcej, ale czuję, że to będą najfajniejsze spotkania, podczas których będę przekraczać własne bariery.

Po powrocie do domu kazałam się psu rozebrać do slipek. Następnie związałam mu z tyłu ręce, zaś pomiędzy nogi włożyłam butelkę Cisowianki, by mu się przypadkiem uda nie zjednoczyły J Zabawa polegała na to, że pies miał dostawać w twarz lub w jaja niewiadomą liczbę razy i nie wiadomo kiedy. Zakryłam mu oczy.
Trochę się nad nim poznęcałam. Potem chciałam gdzieś wyjść i kazałam jemu cały ten czas był na baczność na kolanach. Niestety, pies był w tak kiepskiej formie, że nie dał rady i przewrócił się na podłogę pod wpływem nacisku Mej stópki. Rozciął sobie wargę trochę, więc musiałam go ratować. Uwolniłam go i dałam lód do przyłożenia na wargę. Pozwoliłam mu odpocząć, bo jednak trochę go bolało.

Gdy już kostki lodu stopniały, kazałam psu wracać do pracy i umyć podłogi. I nie, nie dałam mu mopa. Dałam ścierkę do ręki, miskę wody i kazałam ręcznie wypucować wszystkie podłogi. I znowu mył i mył… Ruszał się jak mucha w smole. Więc mu dorzuciłam odszorowanie podłogi w łazience pod prysznicem z kamienia. Gdy już kończył mycie na parterze, poszłam na obchód. Znalazłam wiele, wiele niedociągnięć. Pies został za nie ukarany kopnięciami i plaskaczami w pysk. Potem musiał poprawić po sobie.

I tego już nie wytrzymał J Doprowadziłam go na kres wytrzymałości, z czego do tej pory się śmieję J Po skończeniu mycia przyszedł i zapytał, czy może się już wymeldować :-D Ale oczywiście nie miał takiej możliwości. Zostało nam jeszcze ze 3-4 godziny spotkania, a Ja miałam poważne plany, by go wykorzystać do pieszczot stóp. Bo przecież Ja to koooochammm… I byłam zła na psa, że tak dużo czasu zajęło mu sprzątnięcie głupich podłóg. Ile w końcu można czekać na masaż stópek??? Nie odpowiedziałam mu wprost, że wcale nie może sobie już iść, tylko dałam mu warunek, że pójdzie dopiero wtedy, gdy wymasuje Moje stópki, na co przystał. Oczywiście nie skończyło się na połowie godziny… Tylko na ładnie ponad dwóch. Pies lubił też masować łydki, a że i Ja to lubię, to poszliśmy do Mojej sypialni, położyłam na łóżku ręcznik, potem swoje nóżki na tym ręczniku i pozwoliłam psu siebie relaksować. Było baaaardzo przyjemnie… Moje twarde łydki były wdzięczne za masaż. Prawie zasnęłam, tak było cudownie. (Wcale nie mam takich czerwonych podeszw, to aparat takie kolory dał)
W końcu zapytałam psa o godzinę i okazało się, że była już 19. Pies musiał się zacząć zbierać. Zajęło mu to małą chwilkę i już był gotów do drogi. Pożegnaliśmy się, życzyłam mu szerokiej drogi.

Spotkanie wspominam w sympatią, dobrze się bawiłam. Wykorzystałam bezlitośnie psa do dwóch czynności, które planowałam zrobić: wypielenia zachwaszczonego miejsca pod rabatę oraz odświeżenie wszystkich podłóg. Prócz tego wyrzucał zielska z Mojego wiadra, zmył naczynia, sprzątnął ze stołu, pochował narzędzia, umył w środku lodówkę… I na pewno o czymś zapomniałam.


Czy wykorzystywanie i wyręczanie się sługami nie jest podstawą Dominacji? Czy to nie Ja mam czerpać przyjemność i korzyści z posiadania sługi? Czy sługa nie powinien robić wszystkiego, by umilić życie swej Pani? Tak, tak i jeszcze raz tak! Sezon wakacyjny się zaczął. Jeśli pragniesz spędzić wakacje w domku w ogrodem w cichym miasteczku, wypełniając pilnie rozkazy Pani, być jej sługą, podnóżkiem, kucharzem, tragarzem, sprzątaczem, masażystą, koszem na odpadki ze stóp, kosmetyczką, niewolnikiem finansowym, zabawką… w takim razie zapraszam do kontaktu. Szczegóły ustalam indywidualnie. Czas służby od 2 dni do 7. 

Komentarze

  1. Myślałem, że takie spotkania to sfera prywatna na poziomie domina-usługujący, podobnie jak wspomnienia z takowych. Nie rozumiem tylko, czy skoro na potrzeby spotkania meżczyzna (homo sapiens) przybiera nazwę psa (canis lupus), to jednocześnie pani analogicznie też nazywana jest suką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać myślenie nie najlepiej ci wychodzi, skup się na swoich zaletach.

      Usuń
    2. Być może. Ponieważ właśnie nie rozumiem, dlatego pytam i chciałbym uzyskać szczerą odpowiedź. Dzięki.

      Usuń
  2. Brak mi słów na komentarze jakie tu widuję. Polaczkowatość jest silna. Po co odzywać się w temacie kiedy nie ma się nic konstruktywnego do powiedzenia? Co do samego przebiegu weekendu to dalej strasznie żałuję że praca nie pozwala mi na skorzystanie z takiej okazji :( ale... podobno marzenia się spełniają z czasem..

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałem relację z zapartym tchem, teraz przechodzą mnie dreszcze od stóp do głów.
    Może i mnie sytuacja pozwoli dostąpić kiedyś podobnego zaszczytu...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo przyjemne opowiadanie. Fajnie się czyta. Jedyne co mi brakowało to lizanie brudnych stóp . Ale to nie każdy lubi, niestety. Fajnie że miała Pani pomoc w ogrodzie. Gorąco pozdrawiam i kłaniam się nisko

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając opis tego spotkania nasuwa się pytanie kiedy Bogini Róża otworzy firmę budowlaną albo ogrodniczą? Zapewne pojawią się wtedy takie ogłoszenia:
    Zatrudnie pracowników na budowę lub do pielęgnacji ogrodów. Wymiar czasu pracy ustala pracodawca. Do obowiązków pracownika będzie należeć prócz sumiennej pracy również zakup materiałów potrzebnych do jej wykonania a także wyżywienia dla siebie i pracodawcy. Wynagrodzenie nanastepuje wyłącznie po należycie wykonanych zadaniach i jest nim masaz stop pracodawcy. Ilosc miejsc ograniczona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fenomenalny pomysł! :-) Że też sama na to nie wpadłam!

      Usuń
  6. Quality content is the important to invite the people to go to
    see the web site, that's what this web page is providing.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zanim zamieścisz komentarz, proszę zastanów się, czy kogoś nie obrazi.